GŁOSY PRASY

Pokazany w Cannes Volver to triumf Pedro Almodóvara. (…) pozwala jak gdyby nigdy nic przekraczać granice tragedii i komedii, życia i śmierci, dosłowności i cudu.

Tadeusz Sobolewski  „Gazeta Wyborcza”

 

Po męskim i bolesnym Złym wychowaniu Almodóvar znów opowiada o kobietach. O ich poskręcanych losach i najpiękniejszej najczystszej miłości (…) Niezwykły film. Wzruszający, ale pozbawiony sentymentalizmu. Pełen namiętności, a jednocześnie bardzo zwyczajny. Głęboki, subtelny, bez krztyny fałszu. Skąd ten facet to wszystko wie?!

Barbara Hollender  „Rzeczpospolita”

 

Volver to złożona historia miłości, zdrad i nienawiści, uczuć po iberyjsku spotęgowanych, które podsyca suchy pustynny wiatr. W scenariuszu wyczuwa się dominującą w twórczości Almodóvara sympatię dla bohaterów, a raczej bohaterek, gdyż w tym filmie mamy raptem jednego mężczyznę, który zresztą znika, nie doczekawszy końca. Jako najlepiej rozumiejącego współczesną kobietę wymieniało się dotąd Ingmara Bergmana, jego miejsce zajął dziś Almodóvar, tak inteligentnie umiejący motywować nie tylko wady i zalety bohaterek (co łatwiejsze), ale także ich rozterki, omyłki i wahania. Nikt, jak on, nie wie wszystkiego o swojej matce na wysokich obcasach

o drżącym ciele i nie umie porozmawiać z nią na skraju załamania nerwowego.

Jerzy Płażewski  „Kino”

 

Volver to bez wątpienia świetne kino obyczajowe, nowe Kobiety na skraju załamania nerwowego. Brawurowe połączenie artyzmu i mydlanej opery, którego nie wybaczylibyśmy nikomu poza Almodóvarem.

Elżbieta Ciapara  „Dziennik Polska Europa Świat”

 

Szansa na ocalenie istnieje w miłości i więzach rodzinnych – mówił o tym najlepszy film festiwalu [w Cannes] – Volver Pedro Almodóvara, faworyta wyścigu o Złotą Palmę. To wzruszający hołd złożony kobietom, macierzyństwu i rodzinie, z wielką rolą Penélope Cruz i pozostałych aktorek (zbiorowa nagroda dla pięciu odtwórczyń głównych ról!). Almodóvar kocha kobiety i rozumie je jak nikt inny w kinie. Jego mikrokosmos bez mężczyzn jest piękny i harmonijny, pełen czułości i zrozumienia. Człowiek może się podnieść i narodzić na nowo – mówi hiszpański reżyser. Jego Volver to jak haust świeżego powietrza, przywracający wiarę w dobro.

Joanna Orzechowska  „Angora”

 

 

Czasem zrobienie kroku w tył jest równie ważne, co krok naprzód.

Trzy pokolenia kobiet, które dzięki swej dobroci, kłamstwom i ogromnej witalności przetrwały wichury, pożary, szaleństwo, przesądy, a nawet śmierć.

Carlo D'Ursi

 

Raimunda (Penélope Cruz) jest żoną bezrobotnego mężczyzny (Antonio de la Torre) i matką nastoletniej dziewczyny (Yohana Cobo); jej siostra Sole (Lola Dueñas) jest fryzjerką; matka zaś (Carmen Maura) zginęła wraz z mężem w pożarze. Ta ostatnia najpierw ukazuje się swej siostrze (Chus Lampreave), następnie zaś Sole, choć najwięcej niedokończonych spraw łączy ją z Raimundą i jej sąsiadką Agustiną (Blanca Portillo).

 

Po Złym wychowaniu, mocnym dramacie opierającym się na postaciach męskich, Almodóvar w swoim nowym, słodko-gorzkim, ale też zabawnym do łez filmie wrócił do świata komedii. Volver ukazuje nam bardziej dojrzałego, spokojnego reżysera w otoczeniu swych najcenniejszych klejnotów – ulubionych aktorek dnia wczorajszego i obecnego: Carmen Maury i Penélope Cruz.

 

Volver jest przede wszystkim filmem autobiograficznym, w którym reżyser czule ukazuje niektóre z doświadczeń swego dzieciństwa, a przywołując zza grobu zmarłych, pozwala im prowadzić linię fabuły. Choć kobiety przed kamerą są aktorkami, Volver jest w istocie historią rodziny Almodóvara – jego sióstr oraz zmarłej matki, przywróconej do życia za sprawą oczywistego kompleksu Edypa, który z upływem czasu zaznacza się u reżysera coraz mocniej.

 Miłość Almodóvara do bohaterek filmu jest niemalże namacalna – widać to nie tylko we wspaniałych kreacjach aktorek, ale również poprzez niezwykłe prowadzenie postaci i sposób opowiadania ich historii.

Po okresie hollywoodzkim, charakteryzującym się raczej płytkimi rolami, Cruz wróciła „do korzeni” i zaprezentowała cały swój talent. Maura, ikona hiszpańskiego kina, mimo że wciela się w rolę zmarłej matki, tętni życiem chyba najbardziej ze wszystkich bohaterek. Gra z brawurą i profesjonalizmem - dokładnie wie, jak ponownie podbić serce reżysera, który ją odkrył. Wreszcie jest też cudowna Blanca Portillo, znana publiczności hiszpańskiej z ról telewizyjnych i teatralnych, która przeszła prawdziwy „lifting serca”, by wcielić się w postać Agustiny, samotnej kobiety opuszczonej przez całą rodzinę.

 

To istna rozkosz być świadkiem powrotu geniusza. Ten rozdzierający serce film wbije widzów w fotele, pozostawiając w ich głowach pytanie: czego byli świadkiem przed chwilą i dlaczego znienacka zmarli nie wydają się już być daleko stąd, lecz pojawiają się niczym przewodnicy, gotowi wskazać nam dalszą drogę w życiu.

Polityka Prywatności